niedziela, 16 października 2011

Filmy, które wg. mnie warto obejrzeć do końca października..

Miało być o Sucker Punch, ale o tym wieczorem napiszę. Teraz zrobię sobie listę filmów, które wg mnie zasługują na uwagę, a ich premiera ma miejsce między 01.10.11, a 31.10.11.
1. Giganci ze Stali - Charlie Kenton jest weteranem walk wręcz. Jego kariera zakończyła się z chwilą, gdy panowanie na ringu przejęły roboty. Teraz zajmuje się organizacją nielegalnych walk i renowacją robotów. Jest na dnie, gdy w jego życiu pojawia się Max, który twierdzi, że jest jego synem. Chłopak motywuje go do wytrenowania robota, który mógłby stanąć do walki o mistrzostwo. Stawki w tym brutalnym sporcie są wysokie, a Charlie i Max mają tylko jedną szansę, by wrócić na szczyt.
Słyszałem porównanie "Real Steel" z "Transformers". Nie rozumiem tego. To, że istotną rolę w filmach zajmują roboty nie musi świadczyć o ich podobieństwie. Poza tym nie sądzę, żeby Real Steel osiągnął taki sukces jak Transformery. Nie podoba mi się w filmie to, że zostanie zdubingowany. Chociaż na trailerach polskie głosy wypadają nieźle wolałbym obejrzeć wersję z napisami bądź lektorem. Wstępna ocena? 5-7/10

2. Trzej Muszkieterowie 3D - Najnowsza odsłona ponadczasowego dzieła Aleksandra Dumasa w doborowej obsadzie: Orlando Bloom („Piraci z Karaibów”, „Władca Pierścieni”), Milla Jovovich („Resident Evil”, „Piąty Element”), Mads Mikkelsen („Casino Royale”, „Starcie Tytanów”) oraz nagrodzony Oscarem Christoph Waltz („Bękarty Wojny”). Wszystko to w nowoczesnej technologii 3D! Trójka osławionych muszkieterów - Atos, Portos i Aramis – zostaje odsunięta w cień za sprawą spisku tajemniczej Milady (Milla Jovovich). Trzy lata później do Paryża przyjeżdża młody chłopak o nazwisku D’Artagnan, gdzie dołącza do słynnych szermierzy. W tym samym czasie przebiegły kardynał Richelieu (Christoph Waltz) planuje spisek w celu zdobycia królewskiej korony. Pomaga mu w tym Milady oraz niegodziwy Buckingham (Orlando Bloom). Jedynie trzech muszkieterów, wraz z nowym i niezwykle utalentowanym kompanem, jest w stanie zapobiec katastrofie i ocalić wiszący na włosku pokój z Anglią.
Lubię Trzech Muszkieterów. Lubię remake'i jeśli nie oglądałem oryginału. Ale oryginalnych i tych mniej muszkieterów oglądałem. Poza tym nie jestem pewien czy to remake czy tylko ożywienie legendy. Zwiastuny prezentują się dobrze. Obsada dobrze odczuwa chyba klimat. Jest Orlando Bloom, który wg. mnie sprawdziłby się w nieco główniejszej roli. Chociaż może jest tą jedną z główniejszych ról... Wstępna ocena 6-7/10

3. Baby są jakieś inne - Reżyser  Marek Koterski, twórca filmów "Dzień świra" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", powraca do zapalnego tematu relacji damsko-męskich. "Baby są jakieś inne" to najnowsza rozprawa arcymistrza słownego humoru ze stereotypowymi opiniami na temat ról kobiet i mężczyzn oraz chwytliwym, acz coraz bardziej mylnym przekonaniem, kto z nas jest z Wenus, a kto wziął się z Marsa. "To temat, który fruwa w przyrodzie, wypływa w książkach, gazetach, parlamentach, na uniwersytetach i nagli, by go złapać, podjąć. Poza politycznymi i ekologią - najważniejszy obecnie cywilny temat na świecie",  tłumaczy reżyser. Scenariusz "Bab…" jest debiutem wschodzącej gwiazdy polskiego scenopisarstwa - Adama Miauczyńskiego, którego nazwisko nie powinno być obce licznym fanom twórczości Koterskiego.  Najnowsza komedia autora "Dnia świra" powstała w Studiu Filmowym "Kadr" (producent "Rewersu" nagrodzonego Złotymi Lwami na Festiwalu w Gdyni w 2009 roku oraz "Sali samobójców"). Tak jak w przypadku poprzednich filmów Koterskiego, kinomani wybierający się na "Baby są jakieś inne" mogą spodziewać się dzieła pełnego pasji i namiętności, tyle że role zostaną tym razem odwrócone. Jak zaznacza Marek Koterski, bohaterowie jego komedii dokonują "obrony przez atak" "To odgryzanie się mężczyzn, wyraźnie słabszych i przegranych - zagonionych pod ścianę, w narożnik, do kąta. Gadają na baby krytycznie, sarkastycznie, agresywnie, oskarżająco, żarliwie". Główne role w męskim sparingu z kobiecą dominacją grają zaprawiony w podobnych bojach gwiazdor teatralnego pierwowzoru "Testosteronu" oraz kinowych "Ślubów panieńskich" - Robert Więckiewicz oraz znany z występów w "Rewersie" i "Świętym interesie" Adam Woronowicz.
Zostawię to bez komentarza, bo i tak obejrzę ;p Tyle reklam co w przypadku Weekendu i to samo oczekiwanie na dobry film. Wstępna ocena 4-6/10

4. Dom Snów  - Mający na koncie szereg sukcesów wydawniczych Will Attenton (Daniel Craig) wyprowadza się ze swoją rodziną z Nowego Jorku i zamieszkuje w malowniczym domu w Nowej Anglii. Gdy wraz z żoną Libby (nagrodzona Oscarem za rolę w "Wiernym ogrodniku" Rachel Weisz) oraz dwiema córkami zaczyna się już przyzwyczajać do nowego lokum, dowiadują się, że zamordowano w nim poprzednią mieszkankę oraz jej dzieci. Podejrzewany o zbrodnię mąż i ojciec zabitych nadal żyje, a Willa oraz zaprzyjaźnioną z ofiarami..
Jak ja dawno nie oglądałem "straszącego filmu", którego akcja rozgrywa się na terenie domu. Daniel Craig będzie chyba pierwszym od pewnego czasu filmem tego typu, który w końcu mnie przestraszy na tyle, że będę musiał przed snem obejrzeć jakąś animację, żeby "zagryźć" strach. Tak ;p To mój sposób na radzenie sobie z horrorami ;p Wstępna ocena? 6-8/10

sobota, 15 października 2011

To fajny film był.

Wczoraj pokusiłem się w końcu o obejrzenie "Sherlocka Holmesa" Guy'a Ritchiego. Miałem na niego chrapkę od długiego czasu, czyli gdzieś tak od kiedy zobaczyłem jego reklamę przed seansem "Harry'ego Potter i Księcia Półkrwi", ale jakoś tak zapominałem się nim zająć. Wczoraj - przyrzekając sobie, że odrobię dość spore zaległości filmowe w dość mało sporym okresie czasu włączyłem już nie najnowszy film i po dwóch godzinach złożyłem przysięgę, że z zapoznaniem się z treścią "Gry Cieni" - czyli kontynuacji Sherlocka nie będę czekał!
Mr. Ritchie zasłużył sobie na oznaczenie jego filmu Serduszkiem i Ośmioma Gwiazdkami na filmwebie. O kim film opowiada pisać raczej nie muszę ;p Sherlock Holmes - najsłynniejszy w Londynie i tak mi się zdaje, że obecnie jako literacka postać najsłynniejszy detektyw powrócił w formie kinowej, aby rzucić na kolana bandytów i widzów. 
Przygoda, którą nam serwuje związana jest z mocami nadprzyrodzonymi. Złapany przy pomocy Sherlocka Lord Blackwood trafia do więzienia i skazany na stryczek zmartwychwstaje, aby siać panikę w oswobodzonym niedawno Londynie. Holmes angażuje się w sprawę również z powodu jego dawnej "przyjaciółki", która wraca do miasta. Wspólnie ze swoim przyjacielem Watsonem rozwiązuje krok po korku zagadki, które zostawiły ślady poprzednich kroków. 
W filmie spodobał mi się wizerunek Holmesa. Czytałem jedną książkę, w której był głównym bohaterem i tam przedstawiony był jako całkowite przeciwieństwo niechlujnego, czasami chamskiego i narzucającego swoją wolę aroganta, jakim poznajemy go w filmie. Podobał mi się również konflikt między Holmesem, a Watsonem. Ich przyjaźń zostaje zachwiana przez pojawienie się kobiety. John chce się zaręczyć i wyprowadzić, co nie podoba się jego przyjacielowi, czego Sherlock nie ukrywa. Watson odmawia udziału w akcjach i bierze w nich udział tylko dlatego, że Holmes go do tego podstępnie zmusza. Ta odmiana od profilu idealnych przyjaciół jest miła dla widza i w ogóle bardzo fajna. 
"Sherlock Holmes" poza tym, że jest filmem kryminalnym otrzymał miano akcji. Jest to widoczne... Może nawet za bardzo... Pomimo tego, że sceny akcji są zrealizowane bardzo dobrze odniosłem wrażenie, ze jest ich za dużo. Wyparły główną cechę detektywa - niesamowitą zdolność dedukcji, której jest za mało. Zdolność wyciągania informacji na podstawie szczegółów nie jest dostarczona w filmie w odpowiednich ilościach, co według mnie nie jest dobrym zwiastunem drugiej części. Poza tym, że podobały mi się sceny akcji typu "najpierw planuję - potem atakuję" (kto oglądał, ten wie o czym mówię) jest ich również za mało. 
Ogólnie rzecz kończąc. "Sherlock Holmes" to Bardzo dobry film, w którym pomimo jego bardzodobrości odczuć można pewien niedosyt, który pozostawia ślad na opinii. 
Pozdrawiam i zapraszam ponownie, a w następnym odcinku zrecenzuję Sucker Puncha ;p




A w następnym odcinku.

poniedziałek, 3 października 2011

Alex Torch - Who the fuck?

Wspominałem chyba w pierwszym poście, że książkę piszę, nie? ;d
No więc tak - piszę książkę. Fantastyczną oczywiście. A tytuł jej "Alex Torch". Imponującego rozmiaru jeszcze ona nie przybrała. Powiem więcej - na razie jest to nie książka. Ale mam rozpisany cały pierwszy tom i trzy kolejne. 
Alex Torch to osierocony nastolatek wychowujący się w nowojorskim domu dziecka. Pewnego dnia przychodzą do niego rodzice i mówią, że jest czarodziejem. Odnajduje dom, idzie do szkoły czarodziejów, żeby było jeszcze bardziej potterowo, w której dyrektorem jest doświadczony czarodziej, z którym się zaprzyjaźnia.
Wieje Potterem? Wiem. Nie uniknę raczej tego. Harry Potter to praktycznie moje dzieciństwo i nie mogę jakoś się go pozbyć ;p
Nie liczę na sukces tej książki. Nie jestem pewien, że ją wydam w formie papierowej. Zastanawiam się nad umieszczaniem jej w partach na blogu. I chyba tak zrobię. Tak wydawana była chyba pierwsza wersja "Metra 2033".
Tak! Właśnie podjąłem decyzję. Niedługo możecie spodziewać się linku do bloga z pierwszą częścią "Alexa Torch. Mocy w Jedności"
Bye bye

niedziela, 2 października 2011

Głucho wszędzie, ciemno wszędzie - co to będzie, co to będzie?

1. Wybrane utwory z klasyki światowej:

Biblia (fragmenty);
mitologia (wybór);
Homer - Iliada lub Odyseja (fragmenty);
Sofokles - Antygona;
Pieśń o Rolandzie (fragmenty);
William Shakespeare – Romeo i Julia;
Miguel Cervantes - Don Kichote (fragmenty);
Karol Dickens - Opowieść wigilijna lub Dawid Copperfielf (fragmenty);
Antoni Czechow - wybrana nowela;
Antoine de Saint Exupéry - Mały Książę lub Nocny lot;
Ernest Hemingway - wybrane opowiadanie.

2. Wybrane utwory z klasyki polskiej:

Bogurodzica;
Jan Kochanowski - wybrane fraszki, pieśni, psalmy i treny;
wybór poezji barokowej;
Ignacy Krasicki - wybrane bajki i jedna z satyr;
Adam Mickiewicz - wybrane bajki i ballady, Dziady cz. II, Pan Tadeusz (fragmenty);
Juliusz Słowacki - Balladyna (fragmenty);
Aleksander Fredro - Zemsta;
Henryk Sienkiewicz - wybrana nowela;
Bolesław Prus - wybrana nowela;
Stefan Żeromski - Syzyfowe prace, wybrana nowela.

3. Wybór liryki XIX wieku, wybór poezji XX wieku - w tym utwory:

Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Zbigniewa Herberta, Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej, Kazimierza Wierzyńskiego, Jana Lechonia, Tadeusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej, Czesława Miłosza, ks. Jana Twardowskiego.

4. Wybór nowelistyki XIX i XX wieku (w tym co najmniej jeden utwór pozytywistyczny).

5. Wybrane utwory współczesnej prozy polskiej i dramatu.

6. Wybrane utwory o dorastaniu, w tym powieści dla młodzieży (np. Małgorzaty Musierowicz lub Ireny Jurgielewiczowej).

7. Przykłady literatury regionalnej, wkład literatury regionalnej do ogólnopolskiej skarbnicy literackiej.

8. Przykłady pamiętnika, dziennika, korespondencji literackich, reportażu, w tym Aleksander Kamiński - Kamienie na szaniec; Miron Białoszewski - Pamiętnik z powstania warszawskiego (fragmenty).

9. Wybrane z czasopism i prasy codziennej teksty publicystyczne, informacyjne i reklamowe.

10. Utwory zaproponowane przez uczniów i nauczyciela, w tym literatura popularna (co najmniej jeden w każdej klasie).

11. Inne składniki kultury (przedstawienia teatralne, filmy, słuchowiska radiowe, programy telewizyjne, przekazy ikoniczne, poezja śpiewana).


Lektura przykładowa:
Biblia (Pieśń nad Pieśniami, Hymn św. Pawła o miłości, Apokalipsa);
Antoni Czechow - Śmierć urzędnika;
Ernest Hemingway - Stary człowiek i morze;
Arkady Fiedler – Dywizjon 303;
Melchior Wańkowicz – Ziele na kraterze;
Jan Kochanowski – pieśń: Czego chcesz od nas, Panie...;
Adam Mickiewicz – Ballady i romanse;
Henryk Sienkiewicz - Krzyżacy;
Bolesław Prus - Kamizelka;
Zofia Kossak–Szczucka - Bursztyny;
Utwory Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Zbigniewa Herberta, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Kazimierza Wierzyńskiego, Jana Lechonia, Tadeusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej, Czesława Miłosza, ks. Jana Twardowskiego.

Powieści dla młodzieży Małgorzaty Musierowicz lub Ireny Jurgielewiczowej.
Paweł Zuchniewicz – Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża;
Karolina Lanckorońska – Wspomnienia wojenne.

Nauczyciel może wybrać utwory niewymienione w wykazie „Lektura przykładowa”.

Tutaj się artykuł zaczyna
Po co nam lektury? Żeby poszerzyć naszą wiedzę, żeby umiejętność wykorzystania umiejętności czytania nie została ograniczona do przeglądania stron internetowych, żeby zachęcić młodych ludzi do czytania. Chyba po to, ale najważniejszą sprawą jest chyba ta druga. Mylę się? Może, ale chyba mam rację. Czytanie pośród współczesnej młodzieży postrzegane jest jako zło konieczne, a coraz częściej niekonieczne. Lektury mają służyć zwiększeniu czytelników. 
Całkiem niedawno chyba MEN wprowadziło reformę dotyczącą lektur. Wśród nich znalazło się więcej tytułów bliskich naszemu krajowi - Adam Mickiewicz, Sienkiewicz i te sprawy. Miało to na celu chyba ratowanie umierającego patriotyzmu w naszym kraju. Coś średnio to idzie...
Dlaczego, po co, why? Młodzież dzisiaj jest wybredna. Młodzież nie chce. Młodzież nie będzie czytała starych, przedwojennych, napisanych nieznanym im językiem książek traktujących o Polsce, o tym jak to ciężko człowiekowi, o starych zwyczajach i te pe. Młodzież nie chce być uziemiana. Polscy pisarze nie są znani na świecie, ograniczeni są do wąskiego grona odbiorców jaką są Polacy. Dlaczego? Bo nikt nie chce czytać o Polsce. Oczywiście poza nami - Polakami... Dlaczego nie Harry Potter? Dlaczego nie Felix, Net i Nika? Sorki nie chce mi się cudzysłowów wciskać. Harry Potter to zuo? Dlaczego? A "Dziady" Tam jest więcej satanizmu niż we wszystkich częściach Harry'ego... Ale spoko, "Dziady" 2 nawet spoko były. Fajny klimat miały. 
Polski, młody czytelnik ograniczany jest do nudnych tytułów, które nie zachęcą go - powiadam nie zachęcą zaprawdę do głębszego zanurzenia się w świat literatury. W imieniu całej polskiej młodzieży apeluję do wszystkich, którzy mają wpływ na to, gdzie "to" = lektury. 
Nie chcemy czytać streszczeń. Nie chcemy czytać opracowań. Chcemy, żeby w spisie lektur pojawiły się książki. Chcemy, żeby na lekcjach polskiego omawiane były książki. Książki to nie patriotyczne bzdety. Książki to współczesne i niekoniecznie polskie powieści, z którymi czytelnik się zaprzyjaźni. Pragniemy z radością pisać charakterystykę porównawczą dwóch postaci z Harry'ego Pottera. Pragniemy pisać plan wydarzeń Felixa, Neta i Niki. Dlaczego nie możemy tego mieć? Dlaczego nie możemy? Możemy. Wy możecie. Proszę. Błagam. Apeluję.

sobota, 1 października 2011

Wojenko, Wojenko...

Wstałem za piętnaście szósta, żeby razem z klasą wybrać się na seans "Bitwy Warszawskiej 1920". Zapowiadany od wielu wielu film Jerzego Hoffmana opowiada historię miłości przerwanej kampanią wojenną przeciwko Rosji. Jan kocha Annę, Anna kocha Jana. Na początku filmu, po wezwaniu do wojska Jana (a może tuż przed tym - nie pamiętam), ten oświadcza się Nataszy Urbańskiej. Zaraz po ślubie, Janeczek wyrusza na Kijów. Rozłąka trwa. To wszystko chyba w opisie filmu jest, a fabuły nie będę zdradzał, bo to bardziej chamskie od wciskania ludziom takiego filmu jakim jest ten oto. 
Trailery fajne były, dopóki nie zaczęło się zwracać uwagi na kwestie mówione. Doszliśmy właśnie do jednej z pierwszych dolegliwości BW1920. Dialogi są sztywne, a emocje w nich tak nasycone niedoskonałością, że omg... Dobrze wyszły jedynie kwestie rosyjskie, które wychodzą naturalnie i pomimo tego, że to rosyjski cieszą ucho, zwłaszcza, że są obok beznadziejnych razy dwa słów polskich aktorów.
Number Two. 3D, którego nie było prawie że. Głębia była znikomie widoczna. Okulary zakładałem tylko po to, żeby nie mieć zamazanego obrazu, a ściągałem je przy każdej okazji. Najlepsze efekty zaserwowała reklama chyba Renoualt'a lecąca przed filmem... Kolejna i chyba największa wada filmu to praca kamery, która tak mnie wkurzyła, że o Boże... Gościu, który to kręcił powinien dostać nie wiem co... Sceny kręcone były zawsze z najgorszej perspektywy, kamera się trzęsła i ruszała i wkurzała. Pod względem technicznym film okazał się klapą, ale jak wiemy fabuła jest równie ważna co wszystko razem wzięte...
... I jest tyle warta co wszystko razem wzięte, czyli pół polskiego grosza. "Historia wielkiej miłości" została opowiedziana w sposób, który chyba tylko nie mnie przyprawił o dreszcze złości. Taki syf pod względem scenariusza, jak i technicznie rzecz biorąc mógł zostać doprawiony tylko co najwyżej średnią muzyką. Scenariusz został tak skonstruowany, że stawia sprawę jasno jeśli chodzi o wątek romantyczny, natomiast nie wiem czy to ja jestem taki głupi, czy to film tak mącił, że nie zrozumiałem nic z bitew. Nakręcone zostały tak chaotycznie, że czerpałem radość (choć małą jak bakterie) z oglądania rozlewu krwi. Kompletnie nic nie zrozumiałem. Nie wiedziałem gdzie jest front, kto gdzie walczy, kto przeciw komu, kto po co. Nic kompletnie, amen. 
Jedynym plusem filmu jako filmu jest to, że przybliżyła mi trochę surowe zasady tamtejszego wojska. Jestem wprost trochę przerażony tym, że kara śmierci była tak często wymierzana, za tak niewielkie przewinienia. 
Nie polecam, nie namawia, wręcz odradzam obejrzenia...